Bad Bunny:
Miałam dodać wpis wczoraj, ale pomimo, że po pracy siadłam na lapa to nie miałam siły skupić się na wpisie. W sumie to żałuję, że po prostu nie poszłam spać
Powiem Wam, nie jest łatwo - 20min dojście na siłownię, 1.5h treningu, zakupy, niesienie zakupów do domu przez 20min, przygotowanie (czyt. ważenie) posiłków, 25min z buta do pracy, 7h w pracy na nogach i znowu 25min powrotu. Chyba będę musiała wreszcie pomyśleć o prawie jazdy i samochodzie, bo to porażka
Wczorajszy bilans
Śniadanie:
♥ serek wiejski z pomidorami koktajlowymi i ogórkiem konserwowym - 194kcal
♥ kromka domowej roboty razowego chleba ze słonecznikiem i żurawiną (45g) - 104kcal
Drugie śniadanie (potreningowe):
♥ 40g odżywki białkowej z wodą - 167kcal
Obiad:
♥ makaron karbonara z bekonem i kurczakiem - 643kcal
Przekąska:
♥ sałatka z mixu sałat, ogórek, pomidor, kukurydza, krewetki, ser feta i sos z jogurtu naturalnego i przyprawy tzatziki - 246kcal
Kolacja:
♥ potrawka z kurczaka z ryżem - 638kcal
Woda:
2.6l - jest dobrze!
Podsumowanie: 1992/1900kcal (więcej kalorii, bo dużo spalone na treningu, więc who cares

)
Jestem też zadowolona z tego, jak wyszło mi makro B31% T37% W32%.
Trening:
♥ 1.5h treningu
♥ ćwiczenia siłowe na plecy + bicka
♥ cardio na orbiterku
♥ spalonych 532kcal
Dzisiaj już rąk nie mogę wyprostować, tak mi siadły ćwiczenia na bicka

W ogóle to dopiero środa jest, a mi się już nic nie chce