#motylki #deklaracja #anoreksja #waga #ana #mia #ed #bulimia #bilans #anorexia #swieta #zmiany #skinny #sport #recovery
Psychotropy potrafią wywierać wpływ na ludzkim życiu. Przynajmniej w moim przypadku. Tak bylo za pierwszym razem, a stare historie lubią zataczać kręgi.
Dużo spałam. Przed godzinami posiłków, w godzinach posiłków, po godzinach posiłków. Budziłam się albo kolejnego dnia o poranku, albo w środku nocy albo późnym wieczorem kiedy na dworze paliły się już światła latarni. Uzależnione od wilczych napadów głosy cichły, a mnie, prywatnie nie interesowało jedzenie.
Dzisiejszy wpis ma być krótki, takie bylo moje pierwotne zamierzenie. Ma być to pewnego rodzaju oficjalna deklaracja, która nie tyle co ujrzy światło dzienne, co sama niejednokrotnie ją przeczytam i w końcu zrozumiem.
Od ostatnich trzech dni piję co najmniej 4litry płynów dziennie (z czego 3l to czysta woda, a w skład reszty wchodzą herbaty i mleko 0% lub 0,5%).
Tu i teraz, "na wizji" zaczynam prowadzić strategię małych kroków. Większe narazie się nie sprawdzą.
♡ ① cel grudnia:
do świąt nie wystąpi u mnie ani jeden napad wilczego głodu nad jakim w porę nie zapanuję, do tego czasu będę na diecie płynnej
♡ ② cel grudnia:
będę codziennie wypijać co najmniej 3l wody
♡ ③ cel grudnia:
przestanę do jasnej ciasnej słodzić herbatę, no kurcze.. tak nie wypada
Celowo nie wspominam o celach wagowych. Powoli staram się wykluczać z mojego życia obżarstwo i leki przeczyszczające, a wprowadzać litry wody, rygorystyczną dietę i sport. Wracam na stare grządki, w końcu nie przystoi nazywać tego miejsca śmietnikiem, wiele dla mnie znaczy.
Z tego powodu w przeciągu pierwszych dni na płynach organizm będzie zatrzymywał wodę. Nie ma w tym nic dziwnego, nic czego nie moglabym się spodziewać, aczkolwiek przyszedł czas na to, by wziąć odpowiedzialność za własne czyny. Nie jest źle. Nie przytyję. Waga postoi na pewnym poziomie maksymalnie dwa dni i zacznie spadać. W końcu to tylko woda.
Bilans z przedwczoraj:
Kcal dodatnie:
3,5 l wody
0,4 l barszczu z kartonu (mikrofalówka przyjaciółką każdego studenta)
1 l herbat z mlekiem 0,5% i cukrem (nawet nie wiem ile na dobrą spawę dodaję tych białych kryształów, skoda gadać)
Kcal ujemne:
-500 kalorii na siłce
Bilans z wczoraj:
Kcal dodatnie:
3l wody
1,5l herbat z mlekiem 0,5% i cukrem (mniejsza ilość węglowodanów prostych niż dnia poprzedniego)
Kcal ujemne:
...cóż. Przerwałam naukę kolo 13 wstając od stołu i usiadłam na wersalce, włączyły się skutki uboczne leków - obudziłam się po 21. Straciłam mnóstwo czasu. Pójdę w niedzielę.
I starym sposobem..
Kwiatuszki moje cudne, mam nadzieję, że nie macie problemów ze snem. Niech puste żołądki mają Wasze grządki (☝︎ ՞ਊ ՞)☝︎♡
-
CelestinDafne:
-
dazegardener:
-
zjawisko dyfuzjii:
Nie piszę bilansów. Nigdzie. Troszkę panika, w większości wolność.
Na surówce jestem już prawie 3 tygodnie. Co się zmieniło w tym czasie:
+ nie miałam napadu. Żadnego. Nie rozumiem tego, ale tak bardzo się cieszę...! Ale też tak bardzo się boję, bo jeśli nadejdzie to zniszczy mnie od środka i będę błagać o senes.
+ nie ważyłam się od tych trzech tygodni. Waga kusi w łazience, ma nowe baterie. Rozbieram się przed lustrem i próbuję uchwycić zmiany, widzę tylko że brzuch jest w lepszym stanie. Mówię sobie codziennie, że jest dobrze, mówię sobie "nie jestem swoją wagą", "zdrowie jest najważniejsze". I tak mija kolejny dzień.
+ uczę się czym jest głód.
+ kupiłam nowe ubrania, które pasują na mnie teraz, a nie kiedy osiągnę wymarzoną wagę
+ zawarłam nową znajomość i staram się nie odpychać ludzi
-
mniejkilo: Jejku, podziwiam Cię. Bardzo się cieszę, że znalazłaś sposób odżywiania który Ci odpowiada. A jak zdarzy się chwila słabości nie załamuj się! Przyjdzie nowu dzień i wrócisz do surowego. Tego Ci życzę
-
Vil.Sigillum Diaboli: gratuluje!
-
Ace: Jestem niesamowicie dumny z Ciebie. Powodzenia.

Nie było mnie tu prawie tydzień. Może masz rację, @mniejkilo, lepiej zostawić pingera i środowisko z zaburzenami odżywiania? Może tak. Trochę odreagowałam i moge pisać.
Udaje mi się być na surówce i dzisiaj udało mi się ZATRZYMAĆ NAPAD. Moja siostra z jakiegoś powodu była w ten weekend wyjątkowo nieprzyjemna wobec mnie i zareagowałam odruchowo chęcią sięgnięcia po jedzenie. Jestem z siebie taka dumna, że udało mi się powstrzymać, że mam ochotę płakać. Czuję jakby ten koszmar powoli odchodził, mimo, że od decyzji o wyzdrowieniu minął dopiero malutki ułamek czasu, który w tym tkwiłam. Jestem silna. Silna zdrową siłą i uśmiechem, nawet gdy jest źle.
Rozmawiałam też dzisiaj z ojcem, powiedziałam mu o moim powrocie do Polski. Chyba się nawet ucieszył.
-
mniejkilo: Ale Cię podziwiam! Życzę powodzenia z całego serca
Bilans:
Śniadanie Po 9: banan+ 800 ml wody
Lunch Przed 14: sok jabłko/marchewka/imbir + słoiczek: gruszki+ słoiczek: mandarynki
Obiad około 17: sałatka z wodorostow+ kawałek vege sushi (niesurowe)
Przekąska O 19: mandarynki+ śliwki suszone
Możliwe, że zjem jeszcze gazpacho, nie planuję dzisiaj iść wcześnie spać, może obejrzę po raz setny "Amelię" i odzyskam wiarę w życie.
Kupiłam bilety na samolot i decyzja zapadła: WRACAM.
-
Nuttkaa: dokąd wracasz? :)
-
Bonum_Corporis: @Nuteliaஐ: do Polski
-
Silence ∆: Piękny bilans ;)
Udało mi się wypełnić moje postanowienia na ten tydzień (no, mniej więcej), dzisiaj rozpisuję nowe:
+wrócić do bilansów rozłożonych posiłkami (bez podjadania, prawdziwe posiłki, uff)
+zacząć pisać
+kontynuować pozytywne aktywności każdego dnia
+robić ćwiczenia dla przyjemności (też trudne, zwykle nawet nie zauważając kiedy zaczynam myśleć o sobie negatywnie, albo o spalonych kaloriach)
Mam już ponad 1000 odwiedzin na blogu, dziękuję Wam bardzo <3
-
mniejkilo: Jak zawsze kibicuję
-
jamnick:
Uderzyło mnie to tak bardzo pozytywnie, zaskoczyło mnie, tak, zaskoczyło (tym razem -stety, nie niestety!) i nie wiem po prostu co napisać. Idź przed siebie z tym postanowieniem. Idź przed siebie jaką jesteś. Dziewczyno, idź przed siebie.“Już się nie ważę obsesyjnie, już nie liczę kalorii. Chcę naprawdę wyzdrowieć z zaburzeń odżywiania i depresji. Chcę kochać siebie.”
-
Ace: Bardzo w Ciebie wierzę.
bilans miłych rzeczy:
+kupiłam sobie piżamkę (rozmiar S), cieplutkie skarpetki z włókien bambusowych, najpiękniej pachnącą świeczkę i drewnianą misę, więc będę miała w czym robić zdrowe jedzonko
+spędziłam miły czas z najbliższymi i faktycznie czułam się jak z rodziną
+chodziłam po mieście ubrana w koc i kapelusz czarownicy i czułam się pewna siebie

Mieszkam z moją siostrą i szwagrem już od kilku miesięcy, powoli powinnam zacząć się zbierać. Niby nie muszę, ale myślałam o tym, żeby spędzić czas z matką i ojcem...tylko nie wiem czy to nie jest kuszenie losu i mojej psychiki, która teraz jest w miarę stabilna.
Nie wychodzi mi moje postanowienie "nie skubania", cały czas czuję, że nie mogę jeść niektórych posiłków,ale mój mózg uważa, że skubanie to co innego. Więc zamiast z czystym sumieniem zjeść sałatkę powiedzmy o 20, to podskubuję i w efekcie nie jestem ani najedzona ani spokojna. Eh. Długa droga przede mną. Ale nie poddaję się

Wiem, że to dziecinne, ale wraz ze zbliżającym się Halloween/Samhain wraca mój sentyment do Harry'ego Pottera :3 Oglądałam, czytałam tysiąc razy, włącznie z wywiadami i teoriami fanów. I wciąż mam konto na Pottermore, a w 2018 idę do kina na Fantastic Beats and Where To Find them (część 2). Taki mały fakt o mnie.
-
Nuttkaa: też uwielbiam harryego <3
Zdałam sobie sprawę, że nie wiem co napisać, jeśli nie zaczynam od bilansu. Może tak:
Bilans miłych rzeczy, które dla siebie zrobiłam:
+zrobiłam sobie "dzień spa" (obłożyłam się różnymi dziwnywmi substancjami i wyglądałam osobliwie, za to skóra i włosy po tym *.*)
+znalazłam interesujący film, któremu poświęcę mój dzisiejszy wieczór ("Joe Black" )
+zrobiłam ćwiczenia baletowe przed lustrem nie pozwalając sobie na negatywne myśli

Hm, trochę mało. Nie wiem właściwie, co można robić, zwykle jak chciałam się "wynagrodzić" to coś jadłam, a wiadomo jak to się kończyło. Czuję się żałosna pisząc Wam takie rzeczy, prawda jest taka że czuję się okropna, brzydka i gruba, szczególnie, jak patrzę na Wasze małe bilanse i spadające kilogramy. Nie sądziłam, że to takie trudne... zawsze byłam inna od pozostałych dzieci w szkole, ale nigdy nie czułam się z tego powodu gorsza, wręcz przeciwnie, myślę że na wspomnieniach ze szkoły podstawowej wyrósł mój narcyzm i egoizm. Powtarzam sobie, że akceptacja siebie to nic złego, ale sama siebie nie słucham.
Lubię hoe tips, zawsze mają paskudne tło i natłok emotikon, i poprawiają mi nastrój. W ogóle lubię moje pokolenie mimo wszystko, to chyba nie jest zbyt popularna opinia.
xBonum Corporis
-
mniejkilo: Nie patrz na innych. Może odetnij się od anorektycznego świata na jakiś czas
-
Ace: Wszystko się poukłada. Bardzo w Ciebie wierzę.
Bilans:
Około 10+słoiczek: figa, truskawki, winogrona
Przekąska: banan
Lunch po 13+ sok super kale, 2 banany, słoiczek: marchewka, jabłko
Po powrocie do domu: kilka winogron i truskawek, 2 daktyle (podczas meal prepu)
Trochę sałatki
+ czekoladowe smoothie (2 płaskie łyżeczki chia, banan, łyżka kakao, trochę cynamonu i kurkumy, 2 daktyle)
Zjadłam dzisiaj aż 4 banany, trochę mnie to przeraża. Liczby roją mi się w głowie.
Mam nowe postanowienia:
*nie jeść podczas meal prepu, bo nie jestem wtedy głodna tylko jem z przyzwyczajenia, a to sprawia że się źle czuję (generalnie nie "skubać", za bardzo przypomina to początki napadu)
*nie pisać bilansów do końca tygodnia (nie tylko tutaj, ale też nie pisać na skrawkach papieru, messengerze, notatkach itp.)
*codziennie zrobić dla siebie coś dobrego (na przykład pozwolić sobie na dłuższe spanie albo cieplutką kąpiel, albo obejrzenie odcinka serialu)
Mam problem ze zrobieniem dla siebie czegoś miłego, działa zasada "wszystko albo nic", tak samo jak z jedzeniem. Zamiast obejrzeć jeden odcinek, byłam osobą która zamykała się w ciemnym pokoju, najczęściej ubrana w coś obrzydliwego, tracąc czas na oglądanie SEZONU serialu, tylko po to żeby czas przeminął.
-
mniejkilo: Trzymam kciuki za uwolnienie się od destrukcyjnych przyzwyczajeń. Zasługujesz na same miłe rzeczy
-
Nuttkaa: każdy człowiek zasługuje na same miłe rzeczy @mniejkilo ;)
-
Ace: Jej, dajesz tyle motywacji, tyle nadziei, nie masz nawet pojęcia.
Bilans:
O 13 +smoothie (banan, mały grejpfrut, borówki)+ słoiczek: pietruszka,2 małe gruszki, marchewka
+moja siostra poczęstowała mnie wegańskim wrapem, zjadłam trochę warzyw ze środka.
+około 15: sok jablko/marchewka/imbir+ gruszka i kilka marchewek
+o 18: owoce podczas meal prepu (truskawki, winogrona, 2 świeże daktyle)+ sałatka: zielenina, pietruszka, brokuł, pomidory, ogórki, pół awokado
I tyle. Udało mi się to wszystko zjeść w ciągu 5 godzin, woow. Czuję się bardzo najedzona i znowu sobie powtarzam, że to dobrze. Boję się, że tyję, tyję, tyję, tyję. Dzisiaj ciężko mi patrzeć w lustro. Zasłoniłam je szlafrokiem, siebie zasłoniłam koszulą i kocykiem, wezmę książkę i zapomnę, że jestem sobą, a jutro będzie już lepiej.
I tęsknię za moim (nie)znajomym.
-
mniejkilo: Dziś też jest dobrze! A jutro będzie jeszcze lepiej. Nie daj się głosom w głowie
-
Ace: Jesteś niesamowicie silna. Podziwiam.
-
Mel_ania: Świetnie ci idzie trzymam kciuki
#RECOVERY #praca #raw vegan #work #vegan #bialns #weganizm #raw #kawiarnia #surowa dieta #zaburzenia odżywiania

Bilans:
+śniadanie o 9: słoiczek marchewka+jabłko+woda z bazylią i ogórkiem
+lunch przed 13: trochę soku "super kale"+ słoiczek figa+truskawki+pomarańcza
+obiad przed 16: sok (jabłko+imbir+marchew)+ sałatka: szpinak+awokado+pesto+edamame+pomidorki+ogórki+orzeszki piniowe+sok z cytryny
+po powrocie do domu: jedzenie podczas meal prepu (robiłam dip ze szczypiorku) + lody kawowo-czekoladowe
Czuję się naprawdę dobrze, ale nie czuję głodu i przez to trochę czuję jakbym zawalała, bo przecież kiedy nie czuję głodu= jadłam= tyję. Staram się odzwyczaić od tego myślenia. Jem, więc żyję. Nie czuję głodu, bo jem wartościowe pożywienie, które daje mi energię, żeby iść naprzód. Powtórz.
Miałam dzisiaj miły dzień w pracy


Miłego wieczora
x Bonum Corporis
ps. Cieszę się, że Wam się spodobały moje wypociny xd
-
Ace: Jeju, jestem zCiebie teraz niesamowicie dumny. Pięknie Ci idzie.
-
mniejkilo: No jasne, że to jest zły tok myślenia. Jesz bardzo wartościowo, oby tak dalej.
-
mniejkilo: A z surową dietą to miałam kilka podejść po tygodniu. Może coś robiłam źle, ale czułam się fatalnie. Zmęczenie i okropny ból głowy. I ja ciągle byłam głodna. To było na początku mojej przygodu z weganizmem. Jadłam głównie owoce, smoothies, piłam soki (jak jadłam gotowane to też tych owoców było dużo). W krótkim czasie pogorszył mi się stan zębów, ale mam je kiepskie po przejściach z ed. Na dodatek z perspektywy czasu wiem, że to były kolejne ograniczenia jedzenia związane z moją chorobą. U mnie to się nie sprawdziło, ale jest masa osób, którym to służy. Obserwuj swój organizm. Jeśli czujesz się dobrze, to znak, że idzesz we właściwym kierunku.
Bilans:
+ przed 16:
Słoiczek marchewka+ jabłko
Słoiczek gruszka, figa, truskawki
Woda z truskawkami i bazylią (z której zjadłam też truskawki)
Po powrocie do domu:
+2 figi, paczka winogron (ok 400g)
+kilka kawałków warzyw podczas mealprepu
+ lody malinowo-mango(we?) (2 banany zmiksowane z mrożonym mango i szklanką malin)+ lody czekoladowo-kawowe (2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej zmiksowane z łyżką kakao i 2 bananami)
Oczywiście nie zjadłam całych tych lodów, ok. 1/3 tego co przygotowałam. Postanowiłam spróbować jeść na surowo w 100%. No i zobaczymy. Jak na razie wiem, że pomaga mi to kontrolować kompulsy, a to jest najważniejsze.
Nagle zdałam sobie sprawę z tego, ile myślałam o jedzeniu, ile czasu spędzałam na liczeniu i planowaniu. Czuję potrzebę wypełnienia swojego czasu czymś pięknym i kreatywnym.... Może wrócę do pisania. Albo nauczę się fizyki kwantowej.
Jest tyle możliwości, że czuję się onieśmielona.
x Bonum Corporis
-
mniejkilo: Ale pysznie. Ja próbowałam jeść surowo, ale mi to kompletnie nie służyło. Jeśli u Ciebie pomaga to wygrać z napadami, to super.
-
Nuttkaa: u mnie głowie równiez tylko kalorie.. kalorie...
Piątek:
+sok "super kale" i banan
+miseczka owoców (3 mandarynki, borówki i truskawki) z cynamonem
Sobota:
+miseczka owoców (figa, gruszka, jabłko, różowa śliwka) z sokiem z cytryny i cynamonem
+surowa kolba kukurydzy, kilka winogron, marchewki
+garść borówek
+6 falafeli, trochę wegańskiego pesto i sałatka podczas meal prepu
+wegańskie leczo z kaszą (niestety kupne)+ 3 ciasteczka+ trochę soku pomarańczowego
Ostatni posiłek zjadłam u koleżanki, która zaprosiła mnie na wieczór. Bardzo się starałam po prostu dobrze bawić i nie przejmowac się ciasteczkami i wiecie co... udało mi się

Od kilku dni się nie ważyłam i jest to równocześnie przyjemne i starszne. Boję się, że przytyłam. Mam wrażenie, że kostki na rękach obrastają mi tłuszczem. Kiedy się odchudzałam lubiłam dotykać tych kostek, kiedy czułam się głodna...
Miałam bardzo produktywny poranek: byłam już na spacerze, umyłam okna, wykąpałam się, zaraz lecę na pocztę, a potem będę robić czekoladowe "energy balls".
Bardzo dziękuję Wam za wsparcie, prawdę mówiąc myślałam, że dostanę trochę hejtu, ale to widocznie też tylko w mojej głowie.
Trzymajcie się!
xBonum Corporis
-
mniejkilo: Fajnie, że pokonujesz swoje lęki. Trzymam kciuki żeby motywacja Cię nie opuściła.
-
Vil.Sigillum Diaboli: Kochana, jestem po recovery - pisz na pw jeśli masz ochotę!
-
Ace: Jestem z Ciebie bardzo dumny.
#motylki #zdrowie #RECOVERY #depresja #odżywianie #surowa dieta #zaburzenia odżywiania #anoreksja #ana
Nie zdziwię się jeśli większość z Was przestanie obserwować moje wpisy, bo będą sprzeczne z tym jakie są Wasze cele i przekonania. I to jest w porządku. Jeśli zdecydujesz się nie czytać dalej, to wiedz, że życzę Ci wszystkiego co najlepsze.
Zaczynam od akceptacji. Akceptuję to, że nie jestem piękna, że nie jestem szczupła, że spędziłam 6 lat w depresji i na myślach o odchudzaniu. To właśnie moje życie. I akceptuję to, nie dlatego tylko, że takie są fakty, ale dlatego, że bez tego nie byłabym tutaj. Zmieniająca się, ponosząca odpowiedzialność za siebie i silna.
Przypomina mi się ustępek z książki "motylki" Louise Halse Anderson, kiedy główna bohaterka Lia idzie na hospitalizację i decyduje się walczyć z anoreksją:
“Przędę, tkam i dziergam słowa i wizje, aż w końcu życie zaczyna nabierac kształtów. Nie ma magicznego lekarstwa, to nie zniknie na zawsze. Są tylko małe kroki w górę; łatwiejszy dzień, niespodziewany śmiech, lustro, które już nie jest ważne.”
Właśnie te małe kroki w górę są najważniejsze. Koniec z wagą, koniec z liczeniem kalorii (chociaż pojawiają się w głowie, kiedy patrzę na jedzenie). Koniec z objadaniem się, koniec ze zmuszaniem do głodówek "za karę".
Chcę wsłuchać się w moje ciało po raz pierwszy w życiu i znaleźć prawdziwy głód, który mogę zaspokoić bez wyrzutów sumienia.
Naprawdę nie pamiętam żebym robiła to kiedykolwiek wcześniej. Myśl o jedzeniu kiedy jest się głodnym i przestawaniu po nasyceniu wydaje się być abstrakcyjna. Wiem, że kiedyś tak było za moich elfio-dziecięcych czasów, ale nie mogę sobie przypomnieć co myślała ta dziewczynka. Chyba po prostu żyła.
To będzie prawdopodobnie najcięższa walka jaką ze sobą stoczę. Nie, błąd: To będzie najtrudniejsza walka jaką stoczę z chorobą, po to żeby odzyskać siebie.
x Bonum Corporis
-
mniejkilo: Powodzenia i gratuluję takiej decyzji. Jeśli będziesz tutaj dalej pisać ja chętnie poczytam
-
Vil.Sigillum Diaboli: Popieram: To będzie najtrudniejsza walka jaką stoczę z chorobą, po to żeby odzyskać siebie. Ale gwarantuje, że po tym poczujesz życie jak nigdy.
Zaczynam wpierdalac jak swinia, co popadnie, ciagle jem az mi niedobrze, ale tego nie wymiotuje. Znowu przytyje, nie moge sobie na to za bardzo pozwolic, bo mam rozwalony kregoslup i bedzie coraz gorzej.
Przeczytalam "Mama klamie". Super ksiazka, polknelam w 3 dni. Jesli ktos lubi cos pod psychologiczny thriller to polecam.
Boje sie przytyc, bo znowu nie bede miala ubran.
Najpierw psychika, pozniej fizycznie.
Musze sie trzymac tej mysli, tej kolejnosci.
Nie moge za duzo na siebie nalozyc, juz nie teraz, juz jest za pozno, za duzo czasu stracilam na umieraniu.
Kiedy zaczne zyc?
-
Nuttkaa: w każdej chwili można zacząć żyć, nie bierzesz żadnych leków?
#zdrowie #recovery #fit #odchudzanie #mia #bulimia #thinspo #dieta #anoreksja #ana
two x tales: Zmiany fizyczne, które są następstwem zaburzeń odżywiania (na moim przykładzie)
Tak naprawdę nigdy się nad tym nie zastanawiałam, nie traktowałam poszczególnych objawów jako winę moich zaburzeń odżywiania. Tłumaczyłam sobie, że tak po prostu mam, że się przeziębiłam, że to zmiana pogody, niewyspanie, przemęczenie, brak słońca, za dużo siedzenia w domu, za mało ruchu - jednym słowem wymówek było pełno.
A dzisiaj, kiedy chcę te wszystkie powikłania wypisać, czuję głęboko w sobie lęk, boję się... ale żeby wygrać, żeby wywalczyć normalne życie trzeba być ze sobą szczerym, tak naprawdę szczerym.
Więc do dzieła..."
Po cały wpis zapraszam na mojego bloga: twoxtales.blogspot.com/
-
Chrysalis ♕: Eh, mam tak samo, tylko że ja cierpiałam na bulimię i ednos przez 6 lat i mimo że już z tego wyszłam, dalej odczuwam skutki.

Wpis prywatny. Może go zobaczyć tylko właściciel minibloga.

Wpis prywatny. Może go zobaczyć tylko właściciel minibloga.
Będąc na diecie wegańskiej eliminuje całkowicie zły cholesterol. No bo wskażcie mi szpital pełen wegan, a ja wam pokaże tysiące szpitali pełnych mięsożerców z miażdżycą, rakiem, osteoporozą, zawyżonym cholesterolem, nadwagą.
Więcej info tu: poweredbyfruits.pl/rawtill4/
ZASADY (mniej więcej)
1.Jest to dieta w pełni wegańska. Ż A D N Y C H produktów pochodzenia zwierzęcego
2.Do godziny 16:00 spożywa się tylko owoce i warzywa. Surowe. Nie gotowane. Ile się chce (autorka zjada z 30 bananów dziennie, a wygląda genialnie). No i oczywiście woda. DUŻO WODY.
3.Kolacja ma być wysoka w węglowodany. Czyli przykładowo ryż, ziemniaki itp.
4.Z kolacją MUSI BYĆ sałatka. Należy ją zjeść przed ugotowanym jedzeniem.
5. minimum 1000 kcal na śniadanie i obiad (lunch).
NIE WIEM JAK MAM TO ZROBIĆ I JUŻ MÓWIE ŻE NIE DAM RADY.
6.Nie ma liczenia kalorii
7.Należy używać mało soli. Należy utrzymać sód w diecie mniej niż 500 mg na dzień.
8.Należy unikać jedzenia śmieciowego. Chipsy, ciasteczka, kotlety sojowe,wegańskie burgery i inne przetworzone rzeczy. Wiedzieliście że oreo są wegańskie?
9.Należy kupować jak najwięcej organicznego jak sie da. No mi sie to uda raczej bardziej w lato.
10.Żadnych słodyczy i cukru podczas dnia. Jeśli masz chrapkę na coś słodkiego to znaczy że nie zjadłeś wystarczająco dużo owoców!
11. Jeden dzień w tygodniu, czwartek (potrzebuje mega dużo energii w czwartek), powinien być całkowicie surowy.
Jak tylko wyzdrowieje- mam jakieś zapalenie gardła i bez leków prawie wyzdrowiałam po 4 dniach (na diecie mięsożernej leżałabym 2 tygodnie)-zacznę się z tym bawić. Życzcie mi powodzenia.
#crueltyfree #vegan #rawtill4 #veganforlife #diet #recovery #detox #fitness #health
0:1 dla mnie
Poprawki nie zaliczyłam... Mam mega dola.
Bilans super
Bez paczka prawdziwego, tylko moj oszukany

Moje przed
Oby mi sie udało dotrwać do "po"
Ćwiczenia dzisiaj;
1h15 siłownia , 30min rowerek
-
Agata się odchudza :3: Powodzenia i trzymam kciuki żeby ci się udało dotrwać :)
-
forever hungry: powodzenia :) Co to za aplikacja?
-
♔ Shy ♔: Powodzenia:) Właśnie co to za aplikacja? fajnie wygląda :)