Dali:
Zastaw na obligacjach, pieniądze z przyszłej sprzedaży mieszkania, a nawet własna praca przy budowie domu – sposobów na zdobycie wkładu własnego, koniecznego przy zaciąganiu kredytu, jest cała masa
Zakup kawalerki w dużym mieście wymaga od przyszłego właściciela posiadania nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych gotówki. Pieniądze te potrzebne są tytułem wkładu własnego i na pokrycie kosztów transakcyjnych. Banki wymagają bowiem standardowo, aby nabywca pokrył 20% ceny mieszkania z własnych środków. Wtedy chętnie pożyczają brakujące pieniądze. Oczywiście możliwe jest zaciągnięcie długu z o połowę mniejszym wkładem, ale wiąże się to z dodatkowymi kosztami i ogranicza grono instytucji, do których można udać się po kredyt hipoteczny. Z doświadczeń doradców Open Finance wynika jednak, że nie cały wkład własny musi być wniesiony w formie gotówki. Banki akceptują też inne rozwiązania mniej lub bardziej twórczo interpretując zalecenia Komisji Nadzoru Finansowego.
Te co do zasady mówią bowiem o tym, że można zadłużyć się na 90% wartości nieruchomości, jeśli brakujący wkład zostanie ubezpieczony, zabezpieczony poprzez blokadę środków na rachunku bankowym lub zastaw na papierach wartościowych emitowanych przez NBP lub Skarb Państwa.
Za: www.open.pl/(…)10-sposobow-na-wklad-wlasny-bez-goto…
Większego problemu z wkładem własnym nie powinni mieć też właściciele nieruchomości (domów, mieszkań, działek), którzy pieniądze ze sprzedaży posiadanego majątku chcą przeznaczyć na zakup nowej nieruchomości. Ale co zrobić w międzyczasie, gdy jeszcze nie mamy kluczy do nowego „M”, bo stare musimy przecież najpierw sprzedać? Banki wypracowały w tym przypadku procedurę, która ułatwia życie osobom chcącym zmienić adres. Wystarczy podpisać umowę przedwstępną sprzedaży dotychczasowego lokum, a czasem jedynie ogłosić chęć jego sprzedaży przez pośrednika lub bezpośrednio, a bank zaliczy pieniądze z przyszłej sprzedaży na poczet zakupu nowego „M”. Oczywiście im bardziej prawdopodobna sprzedaż, tym większa część ceny zostanie przez instytucję uwzględniona.
Zakup kawalerki w dużym mieście wymaga od przyszłego właściciela posiadania nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych gotówki. Pieniądze te potrzebne są tytułem wkładu własnego i na pokrycie kosztów transakcyjnych. Banki wymagają bowiem standardowo, aby nabywca pokrył 20% ceny mieszkania z własnych środków. Wtedy chętnie pożyczają brakujące pieniądze. Oczywiście możliwe jest zaciągnięcie długu z o połowę mniejszym wkładem, ale wiąże się to z dodatkowymi kosztami i ogranicza grono instytucji, do których można udać się po kredyt hipoteczny. Z doświadczeń doradców Open Finance wynika jednak, że nie cały wkład własny musi być wniesiony w formie gotówki. Banki akceptują też inne rozwiązania mniej lub bardziej twórczo interpretując zalecenia Komisji Nadzoru Finansowego.
Te co do zasady mówią bowiem o tym, że można zadłużyć się na 90% wartości nieruchomości, jeśli brakujący wkład zostanie ubezpieczony, zabezpieczony poprzez blokadę środków na rachunku bankowym lub zastaw na papierach wartościowych emitowanych przez NBP lub Skarb Państwa.
Za: www.open.pl/(…)10-sposobow-na-wklad-wlasny-bez-goto…
Większego problemu z wkładem własnym nie powinni mieć też właściciele nieruchomości (domów, mieszkań, działek), którzy pieniądze ze sprzedaży posiadanego majątku chcą przeznaczyć na zakup nowej nieruchomości. Ale co zrobić w międzyczasie, gdy jeszcze nie mamy kluczy do nowego „M”, bo stare musimy przecież najpierw sprzedać? Banki wypracowały w tym przypadku procedurę, która ułatwia życie osobom chcącym zmienić adres. Wystarczy podpisać umowę przedwstępną sprzedaży dotychczasowego lokum, a czasem jedynie ogłosić chęć jego sprzedaży przez pośrednika lub bezpośrednio, a bank zaliczy pieniądze z przyszłej sprzedaży na poczet zakupu nowego „M”. Oczywiście im bardziej prawdopodobna sprzedaż, tym większa część ceny zostanie przez instytucję uwzględniona.